Mamy
zaszczyt zaprezentować Wam dwa opowiadania groteskowe napisane przez uczniów
klas trzecich (rocznik 1996) w ramach lekcji języka polskiego, podczas których oswajaliśmy się
z niekonwencjonalną, karykaturalną i
zabawną twórczością Sławomira Mrożka. Zachęcamy do zapoznania się z tekstami
Kingi Warkocz oraz Wojciecha Krosnego (tak, tak, my też byliśmy zaskoczeni ;)
).
OPOWIADANIE KINGI:
,,PRZYGODA
ERYKA’’
Dzisiaj Eryk znów zaspał do szkoły. Zerwał się niechętnie z łóżka i zaczął się ubierać. Ubrał kolejny raz tę
samą bluzkę z ogromną plamą na brzuchu i założył przetarte spodnie. Z rozwianą, bujną fryzurą wybiegł szybko z
domu. Chciał uniknąć spotkania z matką,
która zapewne bardzo by się ucieszyła, widząc syna w takim stanie. Idąc
do szkoły, chłopiec zauważył Konia, który patrząc na niego, głośno się śmiał.
- Z czego tak rżysz? – spytał oburzony chłopiec.
- Z twojej czystej bluzki –
zadrwił Koń.
- Zająłbyś się swoimi prywatnymi sprawami, żoną lub kimś innymi… A mnie
zostaw w spokoju!
- Ale ja nie mam żony, nie mam już nikogo… - odpowiedział Koń ze
smutkiem w głosie.
Erykowi zrobiło się go bardzo żal z powodu braku bliskich. Wpadł na
genialny pomysł.
- Słuchaj, moja sąsiadka Krowa
również jest samotna. Jak chcesz, to mogę cię z nią poznać. – zaproponował
chłopiec.
- Hmm…. No nie wiem. Słyszałem,
że ona jest jakaś dziwna. Podobno daje brązowe mleko…
- Co ty gadasz?! To nie mleko, tylko pyszne kakao – powiedział
chłopiec.
- Naprawdę?? – spytał zdziwiony Koń.
- Naprawdę. To jak? Zaprowadzić cię do niej? Mogę was poznać ze sobą.
- Jak masz czas, to
czemu nie?
- To chodźmy! – odparł Eryk.
I tak minął kolejny dzień Eryka. Gdy pozostałe dzieci pilnie uczyły się
w szkole, on zajmował się miłosnymi rozterkami innych. Krótko mówiąc: Każda wymówka jest dobra, by
nie iść do szkoły J
OPOWIADANIE WOJTKA:
Cofnijmy się
w czasie. Dawno, dawno temu, gdy nasze babcie były młode, a po ziemi chodziły
dinozaury, do wiejskiego gimnazjum uczęszczam pewien bardzo dobry, pilny i porządny
uczeń. A na imię miał Wojtuś.;)
Przykładał się do nauki, ale pomimo tego miał ciężki żywot w szkole. Najgorszą lekcja był język marsjański. Nauczycielka, drobna kosmitka ze zmarszczoną skórą i nie widząca na jedno oko strasznie się na Wojtusia uwzięła. Pytała go, czego dotyczy lekcja, czy zrobił zadanie domowe. Upominała, żeby siedział prosto i uważał. Wojtuś się starał ze wszystkich sił, ale jej wymagania były zbyt wygórowane. Gdy nie wykonywał jej poleceń, dostawała dzikiego szału. Krzyczała, a nawet pluła. Chłopiec grzecznie prosił, by się zachowywała jak należy mówiąc ,,Pani Joanno, i co po te nerwy?" W końcu zaproponowano jej powrót na Marsa, dokąd bez zastanowienia wyruszyła. A Wojtuś żył sobie odtąd długo i szczęśliwie. Zbieżność osób, nazwisk, sytuacji jest przypadkowa.
Przykładał się do nauki, ale pomimo tego miał ciężki żywot w szkole. Najgorszą lekcja był język marsjański. Nauczycielka, drobna kosmitka ze zmarszczoną skórą i nie widząca na jedno oko strasznie się na Wojtusia uwzięła. Pytała go, czego dotyczy lekcja, czy zrobił zadanie domowe. Upominała, żeby siedział prosto i uważał. Wojtuś się starał ze wszystkich sił, ale jej wymagania były zbyt wygórowane. Gdy nie wykonywał jej poleceń, dostawała dzikiego szału. Krzyczała, a nawet pluła. Chłopiec grzecznie prosił, by się zachowywała jak należy mówiąc ,,Pani Joanno, i co po te nerwy?" W końcu zaproponowano jej powrót na Marsa, dokąd bez zastanowienia wyruszyła. A Wojtuś żył sobie odtąd długo i szczęśliwie. Zbieżność osób, nazwisk, sytuacji jest przypadkowa.
Opowiadanie Wojtka posiada chaotyczną genezę oraz kilku współautorów, którzy natchnęli ów Poetę do działania. Pozostaną oni anonimowi, lecz równocześnie czuć się będą docenieni. (Pamiętając o historii Norwida, będącego w cieniu sławy Mickiewicza, współautorzy wiedzą, że w innych przypadkach docenieni zostaną):) (Podziękowania dla p.Gruszczyńskiej za ukazanie nam wartości z życia słynnych twórców)
OdpowiedzUsuńJa doceniam współtwórców, niewątpliwie;)
OdpowiedzUsuńWszak jak czytamy w "Małym Księciu": "Najważniejsze jest niewidoczne dla oczu".
Doceniam całą ideę, zwłaszcza ze względu na fakt "unieśmiertelnienia" postaci nauczyciela poprzez uczynienie go bohaterem opowiadania. I tu kłania się Horacy ze swoją sentencją: "Non omnis moriar".
Pozdrawiam serdecznie i czekam na więcej interesujących uwag.
J.G.